Oczekiwania
Żeby nie mieć wysokich oczekiwań wobec tego piwa, musiałbym być odcięty od jakichkolwiek informacji o krafcie przez ostatnie kilka lat. Imperialny porter bałtycki - jak to pięknie brzmi. Już informacja o pojawieniu się nowego porteru bałtyckiego sprawia, że zaczynam się nerwowo rozglądać po stronach sklepów z piwem, a także gorączkowo studiować FB i blogosferę. A w wersji imperialnej? No cóż - nie chcesz sobie nawet tego wyobrażać ;-].
Pierwsze wrażenie
Spełniony sen piwnego pedofila - to piwo jest tak młode, że ma jeszcze kożuch z drożdży pod nosem. Zapach farby emulsyjnej na chwilę paraliżuje powonienie. Przy kolejnej próbie znów emulsja, a do tego niezwykle drażniący, "gorzałkowy" alkohol. Wiele się spodziewałem, ale tego na pewno nie.
Po ogrzaniu
Świetna, gęsta konsystencja, sporo dobrej, gorzkiej czekolady, zauważalne nuty palonej kawy. Do tego dość wysoka, nieco ziołowo-łodygowa goryczka na finiszu. Równolegle, intensywność nieprzyjemnie alkoholowej nuty rośnie, a zapach farby emulsyjnej nie ustaje. Na podniebieniu i w nosie trwa walka przyjemnych, ciemnych nut, z tymi przyjemnymi chyba jedynie dla doświadczonych, wręcz zawodowych degustatorów alkoholi wszelakich, w ilościach hurtowych...
Czy warto?
Trudne pytanie. Piwo oczywiście może się z czasem ułożyć, więc jeśli masz nawyk leżakowania tych wysokoekstraktywnych, to warto kupić butelkę czy dwie, i otworzyć za pół roku lub nawet rok. Jeśli jednak masz ochotę napić się Imperatora Bałtyckiego dzisiaj, to polecam sięgnąć do żelaznych zapasów po jedną z poprzednich warek, lub...dać sobie spokój. Na teraz, Imperator jest po prostu nagi.
Moja ocena: 2,75/5 (warka do 23.06.2017)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz