niedziela, 14 sierpnia 2016

Inne Beczki - Miami Lager

Pale lager z browaru Inne Beczki

Tak się jakoś składa, że po lagery sięgam nieczęsto, a oczekiwania wobec nich mam nieszczególne. Tak jak i po wszystkie inne efekty "chłodnolubnych" drożdży. Wyjątek - co oczywiste - wśród piw dolnej fermentacji stanowią oczywiście portery bałtyckie, które lubię bardzo. Nie pałałem więc entuzjazmem do najnowszego z piw od Innych Beczek - lager o nazwie Miami. Do zakupu zachęciła mnie przede wszystkim zniżka dla akcjonariuszy, dzięki której piwo udało się kupić w okazyjnej cenie. Się inwestuje, się rabaty ma, a co ;-].
Pierwszy aromat z butelki zaskakuje - jest całkiem sporo nut kwiatowych, trochę słodu, i trochę miodu. Dość słodko, ale naprawdę przyjemnie. Ta sama kompozycja powiela się w szkle, z tą różnicą, że kwiaty stają się jeszcze bardziej wyraźne. W smaku zaś czuć odrobinę słodu, oraz niską, ziołową goryczkę.

Z czasem aromat wzbogaca się o...cytrusy. Polecam ogrzać piwo, i wziąć solidnego niucha. Im dłużej pite, tym bardziej zwraca się również uwagę na odczucie w ustach. Piwo jest zaskakująco łagodne, delikatne, nawet - nieco kremowe i aksamitne. Dla tej tekstury kontrapunktem staje się wysycenie - raczej w średnich rejonach, zbliżone do musowania. Wprowadza nieco fajnej chropowatości.

Balans jest zdecydowanie najmocniejszym punktem Miami - w tym piwie niczego nie ma zbyt wiele, kompozycja jest naprawdę spójna, i udana. Co ważne - wszystko to udało się zmieścić przy zaledwie 11 blg, i 4,6% alkoholu. Niejedno piwo o znacznie wyższym ekstrakcie nie ma do zaoferowania tyle, ile ten lager z Innych Beczek. Dlatego też, z czystym sumieniem akcjonariusza czekającego na dywidendę...;-]. Po prostu polecam go spróbować - jest tego wart.

Moja ocena: 3,75/5



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz