Pszeniczne IPA z dodatkiem słodkiej pomarańczy? Dajcie mi tego więcej! Zdecydowanie kusząco zabrzmiało mi to połączenie, dlatego też postanowiłem "nabyć drogą kupna" butelkę Orange Juice z browaru Golem, i jak najszybciej przelać je do szkła.
Od razu na pierwszym planie pojawia się pyszna, soczysta i dojrzała pomarańcza. Jest zdecydowanie główną nutą aromatyczną tego piwa. W tle klasyka tego stylu, czyli cytrusy i owoce tropikalne.
Po pierwszych łykach pojawia się jedno fundamentalne pytanie - gdzie jest gaz? W butelce go w zasadzie nie ma, przypomina ono dry stout'a z pompy, a nie IPA. Co prawda fanem wysokiego nagazowania nie jestem, ale tutaj jest ono zdecydowanie zbyt niskie.
Kolejne łyki, piwo ogrzewa się, pojawia się muśnięcie karmelu i...w zasadzie tyle. Jest pomarańcza, jest wspomniany przed chwilą posmak. Jest też oczywiście goryczka - początkowo przyjemnie cytrusowa, po chwili łodygowa i zalegająca. To kolejny - po nagazowaniu - zgrzyt, ponieważ przy w sumie lekkim piwie i stylu, taki atak gorzkiego, pozostającego smaku jest niespodziewany.
Ostatnią kwestią jest obecność słodu pszenicznego w zasypie, i tym samym - smaku piwa. Otóż ja go wcale nie wyczuwam, nie pojawia się ani delikatnie kwaskowaty posmak, ani też inne charakterystyczne dla pszenicy posmaki.
Orange Juice nie jest piwem złym, ale nie jest również dobrym. Brakuje mu czegokolwiek wartego zapamiętania - może gdyby użyto innych niż US-05 drożdży, i dopuszczono "co nieco" fenoli i estrów do kompozycji. A tak, smakuje po prostu jak niedogazowane IPA z zalegającą goryczką, i sokiem pomarańczowym.
Moja ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz